niedziela, 21 października 2012

Azymut na Kraków. Plan treningowy na kolejne miesiące

Tydzień minął na wzięciu się w garść po długiej przerwie i zakończyłam go – co mnie bardzo cieszy – z 52,29 km na koncie. Przejrzałam swoje statystyki na Endomondo i - oprócz jednego z wrześniowych tygodni, kiedy to wypadło 35 km i dało łączną liczbę 76 km – moje tygodniowe wyniki są raczej mierne, bo wahają się od 20 do 45 km.

W tym tygodniu realizowałam głównie spokojne wybiegania, we wtorek na 10 km, w środę na 6 km (miałam ciężkie nogi po przerwie i treningu dzień przed), w sobotę 15 km (który to trening był jednocześnie urodzinową debiutancką 15-stką Andrzeja), a w niedzielę starczyło mi sił, aby zrobić swój mały, jesienny półmaraton.

Na Mecie urodzinowej 15-stki Andrzeja:

Jestem zatem zadowolona z tego tygodnia, choć zabrakło w nim treningów siłowych, interwałów i podbiegów. Ale traktujmy go raczej jako tydzień rozbiegający. Aktualnie jestem pozytywnie zmęczona i wygrzewam obolałe mięśnie pod kocem.

Udało mi się także sformułować w końcu plan treningowy na najbliższe tygodnie/miesiące, a może nawet będzie mi on towarzyszyć już do Maratonu w Krakowie.

Długo się zastanawiałam co dalej i jak to ugryźć, wahałam się między gotowym planem ściągniętym z internetu a opracowaniem własnego. W końcu stanęło na tym drugim rozwiązaniu. Doszłam do wniosku, że mój pierwotny plan Staszewskiego, z którym przygotowywałam się do Silesia Półmaraton sprawdził się - był prosty, a zarazem obejmował wszystkie najważniejsze elementy treningu. Miksując go z moim dotychczasowym doświadczeniem, wiedzą na temat tego, co mi służy a co nie, z podniesioną poprzeczką, jaką jest 42,195 km oraz świadomością, że na maratonie nie będę chciała pobijać jakiś niestworzonych czasów, a jednie zamknąć się w 4 godzinach, doszłam do wniosku, że jeśli tylko będę systematyczna w tym, co sama opracuję, to i tak już będzie sukces.

Mój plan treningowy zakłada zatem następujące kwestie:

1. Co najmniej 4 treningi tygodniowo

2. Co najmniej 50 km tygodniowo

3. Raz w miesiącu - długie wybieganie 30-35 km (na zmianę co miesiąc)

4. Raz w tygodniu – długie wybieganie półmaraton

5. Raz w tygodniu – interwały 45 min (ok 8 km)

6. Raz w tygodniu – podbiegi 45 min (ok 8 km)

7. Czwarty trening – 15 km w drugim zakresie (tempo w granicach 5.00-5.30 min/km)

8. Treningi uzupełniające:

- raz w tygodniu – basen (poniedziałki);

- raz w tygodniu – fitness (środy);

9. Piątki wolne

10. Tydzień po 30-35 km ma być lżejszy, zatem:

- basen rekreacyjnie plus sauna

- zamiast 15 km w 2 zakresie – 10 km w 1 zakresie

- rezygnacja z fitnessu

- interwały i podbiegi po 30 min

- długie wybieganie 15 km

Być może 50 km tygodniowo i 4 treningi to nie jest żaden wyczyn. Być może plan wydaje się niezbyt obciążający. Jednak patrząc wstecz na moje statystyki, nierówne tygodnie, kapryśne treningi, to myślę, że jeśli tylko uda mi się te założenia utrzymać przez dłuższy czas, zwłaszcza w trakcie zimy, to i tak będzie to dla mnie sukces, który przyniesie odpowiednie efekty w postaci dobrej formy 28 kwietnia w Krakowie.

Jeśli chodzi o inne starty, to mam do nich obecnie stosunek sceptyczny. Może na wiosnę wezmę udział w Eco Run na 15 km lub w Półmaratonie Dąbrowskim, aby oficjalnie sprawdzić postępy. Na razie jednak nigdzie się nie zapisuję.

So, let’s do it!

2 komentarze:

  1. To ja też trzymam kciuki. :)
    Jestem też pod wrażeniem tego jak fajnie ci wyszedł ten plan treningowy. Ja właśnie próbuje zmierzyć się z moim i słabo mi to wychodzi.
    A Tacie-Andrzejowi gratuluję urodzinowej 15-tki!

    OdpowiedzUsuń